Benjamin Jurgasz

Ale z pewnością równie dobrze znasz pułapki związane z nauką języków obcych. Jako nowa kompetencja, język głęboko rozszerza twoje możliwości, a nawet obdarzy cię – jak mówią niektórzy – pewnego rodzaju dodatkową osobowością. Ale zanim tak głęboka zmiana może mieć miejsce, najpierw kilka rzeczy musi się wydarzyć. W nauce języka obcego kluczowa jest długoterminowa motywacja. Niezwykle ważna jest również dyscyplina i w miarę systematyczna, w miarę ciężka praca. Wreszcie, ambitny uczeń języka prędzej czy później pomyśli również o najbardziej odpowiednim dla niego „wsparciu zewnętrznym“.

 

Jeśli chodzi o to „zewnętrzne wsparcie“, istnieją oczywiście różne możliwości, a ciagle pojawiają się nowe w miarę postępu technologicznego. Możliwe, że to tylko moje algorytmy – ale być może Ty również odnosisz wrażenie, że nowe aplikacje i oprogramowania w branży nauki języków obcych wyrastają jak grzyby po deszczu. Zresztą każda aplikacja opiera się oczywiście na „jedynej słusznej metodzie“. W niedalekiej przyszłości sztuczna inteligencja będzie robić furorę również na scenie nauki języków. Już teraz otrzymuję reklamy od „nauczycieli AI“.

 

Praca z oprogramowaniami, aplikacjami i „nauczycielami AI“ wydaje się być bardzo na czasie. Co więcej, często jest ona dość tania lub – jak na przykład w przypadku DuoLingo, przynajmniej w wersji podstawowej – nawet darmowa. Po co w takich czasach w ogóle współpracować z (żywym) nauczycielem?

Blog «Deutsch mit Ben»

Tu wracasz do przeglądu bloga.

Niektórych z nas nie trzeba specjalnie przekonywać, że praca z nauczycielem wciąż się opłaca. Po prostu wolą pracować z człowiekiem – to dla nich naturalny wybór. W końcu nauka jest przyjemniejsza w towarzystwie (oddychającym). Ponadto, mając „eksperta“ u boku, można mieć większą pewność, że jest się na dobrej drodze do opanowania nowej umiejętności.

 

Ale są też wśród nas tacy, którzy są zainteresowani przede wszystkim kwestią wydajności. Zadają sobie zupełnie słuszne pytanie: „Jak mogę nauczyć się mówić po niemiecku możliwie płynnie, możliwie niedługo?“ Chciałbym przedstawić kilka argumentów, dlaczego praca z nauczycielem z krwi i kości dla wielu z nas jest nie tylko najprzyjemniejszą opcją, ale także najbardziej efektywną. Nawet jeśli podchodzimy do kwestii nauki nowego języka z wyrachowaniem – a nie sercem – wiele przemawia za starym, dobrym modelem „nauczyciel i uczeń“.

 

 

1. Nauczyciel jest doskonałym meta-zasobem!

 

Wiele cyfrowych form nauki językowej ma na celu zmonopolizowanie czasu przeznaczonego przez nas na naukę. Na przykład, gdy uczymy się z DuoLingo lub „korepetytorem AI“, nie otrzymamy żadnych odsyłaczy do alternatywnych lub rozszerzających zasobów. Często jedyną taką poradą, jaką usłyszymy, dotyczy wykupienia „wersji premium“.

 

Doświadczony nauczyciel, z drugiej strony, jest doskonale zorientowany w rynku materiałów do nauki danego języka i nie ma powodu, by dobre materiały przed uczniem ukrywać. Wręcz przeciwnie, nauczyciel będzie się chwalił swoją wiedzą na temat tego, co „tam jest“ – z czego uczeń czerpie ogromne korzyści.

 

Nauczyciel wie, na co zwracać uwagę przy zakupie podręcznika. Zna serie podcastów, które są odpowiednie dla osób uczących się języka na określonym poziomie i z określonym obszarem zainteresowań. Zna kanały wideo ze starannie opracowanymi napisami. Może on mieć zapisane na swoim dysku twardym artykuły z gazet, które online można by czytać tylko po wykupieniu drogiej subskrypcji. Nauczyciel poleci seriale telewizyjne, które są specjalnie wykreowane dla osób uczących się języka, a także te, które faworyzowane są przez native speakerów.

 

Nauczyciel może udzielić kompetentnej opinii na pytania takie jak: „Czy w nauce niemieckiego oglądanie amerykańskich seriali telewizyjnych z niemieckim dubbingiem ma sens, czy też powinienem oglądać tylko seriale niemieckie?“ Albo: „Który słownik online jest w miarę bezbłędny?”

 

Nauczyciel w nauce języka służy jako zasób – w tym sensie, że mówi poprawne zdania w języku obcym, które można sobie zanotować jako przykłady. Ale służy również jako meta-zasób – tj. zapewnia orientację w zagmatwanym gąszczu materiałów do nauki, jaki przedstawia dzisiejszy rynek.

 

 

2. Nauczyciel rozumie, z jakich pomyleń wynikają nasze błędy!

 

Nauczyciele, którzy dobrze do nas pasują, bardzo szybko dostarczają bardzo dokładnych „analiz przyczyn błędów“. Rozumieją: w gruncie rzeczy błędy są zawsze pomyleniami.

 

Załóżmy, że jesteś Polką, która całkiem dobrze mówi po angielsku, a teraz zabiera się za niemiecki. Wyobraźmy sobie, że na zajęciach popełniasz błąd gramatyczny. Jeśli nauczyciel sam mówi po polsku, angielsku i niemiecku, a także jest zaznajomiony z uczniami o twoim „profilu językowym“, natychmiast rozpozna przyczynę twojego błędu. Będzie od razu wiedział, czy a) mylisz dwa niemieckie słowa; b) wyciągasz błędne wnioski z polskiego na niemiecki; c) wyciągasz błędne wnioski z angielskiego na niemiecki itp. Ma to ogromną wartość – ponieważ jeśli wyłapiemy, jaki rodzaj pomylenia jest obecny, możemy od razu ćwiczyć rozróżnianie między dwoma zjawiskami językowymi, które zostały pomylone.

 

Podam przykład. Przygotowując się na zajęcia, Kasia obejrzała odcinek popularnej opery mydlanej w języku niemieckim. Teraz w dyskusji z lektorem krytykuje ona sposób, w jaki męski bohater serialu traktuje swoją partnerkę. Kasia mówi: „Der Mann behält schlecht.”

 

Uczennica popełniła tutaj mały błąd w zakresie słownictwa. Gdyby przetłumaczyć jej wypowiedź na język polski, brzmiałaby ona: „Mężczyzna zachowuje źle“, tak jakby mówiła o „zachowywaniu“ w znaczeniu jakiegoś „podtrzymywania“. Nauczyciel, bazując na swojej znajomości języka polskiego, od razu zrozumie, że Kasia chciała powiedzieć, że facet „zachowuje się źle“. Nauczyciel również zrozumie, że jako native speaker języka polskiego, Kasia oczywiście nie pomyliła polskich czasowników „zachowywać“ i „zachowywać się“ – to nie to, co się tutaj stało. Z drugiej strony jest on świadom, jak nieadekwatne informacje często otrzymujemy, gdy korzystamy z internetowych translatorów. Lektor również zna pułapki w użyciu słowników. Dlatego od razu domyśli się, że Kasia niedawno sprawdziła niemieckie tłumaczenie polskiego czasownika „zachowywać się” a na podstawie tego, co wypluł translator, błędnie sobie zanotowała: „zachowywać się” = „behalten”. Wiedząc, o co chodzi, nauczyciel mógłby teraz wyznaczyć Kasi krótkie zadanie porównujące niemieckie odpowiedniki słów „zachowywać” i „zachowywać się“. Na przykład tak:

 

„Er ___hält sich schlecht.“ (= On zachowuje się źle.)

VS

„Er ___hält das Geld.“ (= On zachowuje pieniądze.)

 

[Rozwiązania:

„Er verhält sich schlecht.“ (= On zachowuje się źle.)

VS

„Er behält das Geld.“ (= On zachowuje pieniądze.)]

 

Następnie Kasia rozwiązuje zadanie – a w jej notatkach już pojawią się dwa wspaniałe zdania, do których może ona zajrzeć później jeszcze raz, aby utrwalić różnicę.

 

Na tym przykładzie widzimy, jak nauczyciel ludzki dzięki natychmiastowej analizie przyczyn błędów może bardzo skutecznie pomóc w zrozumieniu pomyłki w słownictwie i jego uniknięciu w przyszłości. Aby to zrobić, nauczyciel musiał być w stanie wykonać następujące „operacje“: musiał 1) zrozumieć historyjkę Kasi o serialu telewizyjnym i od razu się domyślić, co chciała powiedzieć, 2) natychmiast przywołać w swoim umyśle semantyczny czworokąt o czasownikach „zachowywać”, „zachowywać się“, „behalten” i „sich verhalten”, gdy tylko pojawiła się pomyłka Kasi oraz 3) zrozumieć, że Kasia, jako native speaker polskiego, polskich słówek tu raczej nie myli. Byłbym bardzo zaskoczony, gdyby w najbliższej przyszłości „nauczyciel AI” był zdolny do takiego rodzaju analizy i opieki dla uczennicy.

 

 

3. Konstruktywny minimalny eustres społeczny

 

Ten punkt może być trochę kontrowersyjny, ponieważ stres na ogół ma słaby wizerunek. Na szczęście wymyślono słowo „eustres“ (tj. pozytywny stres) – to nieco sprawę ułatwia.

 

Zacznę od tego, co wydaje mi się ogólnie przyjętą mądrością życiową: z błędów, które nie bolą przynajmniej troszeczkę, raczej się nie uczymy – dotyczy to życia w ogóle, a nauki języków w szczególności. W zasadzie nie uznajemy nawet za „błąd“ coś, co nie ma przynajmniej najmniejszych konsekwencji nieprzyjemnych. W nauce języka tą „nieprzyjemną konsekwencją“ jest minimalny stres społeczny – bądź raczej eustres społeczny – który odczuwamy, gdy popełniamy błąd gramatyczny w obecności realnego rozmówcy. Wszyscy to znamy: okazjonalne przynajmniej malutkie zażenowanie na lekcji języka … to małe uszczypnięcie.

 

Ten mini stres społeczny, który pojawia się podczas popełniania błędów na lekcjach – w obecności kogoś, kto już włada językiem docelowym, a ew. nawet bardziej intensywnie, jeśli jest to native speaker – sprzyja procesowi uczenia się. Lepiej zapamiętujemy błąd, a raczej wersję poprawną. Przechowujemy w pamięci mały „dramat“, który wydarzył się na zajęciach: „O tak, przecież to już ostatnio pomyliłem...!“ Błąd – i poprawna wersja – nabierają dla nas ładunku emocjonalnego. Słówko, które kiedyś zostało „okaleczone”, a następnie poprawione, staje się dla nas bardziej interesujące, tak jakby zostało zaznaczone kolorem w naszej pamięci długoterminowej.

 

Z własnego doświadczenia jako ucznia języka polskiego mogę powiedzieć, że niektórych słów uczyłem się wiele razy za pomocą fiszek, a i tak ich do końca nie pamiętam. Z drugiej strony, jeśli w rozmowie z Polakiem spowodowałem nieporozumienie przez to, że używałem słowa niepoprawnie – cóż, to słowo z pewnością wryło się głęboko w moją pamięć.

 

Inny taki eustres społeczny, o którym tylko krótko tutaj wspomnę, wiąże się z regularnym umawianiem się na lekcje. Jako uczniowie zobowiązujemy się wobec drugiego człowieka z krwi i kości, że stawimy się w umówionym czasie. Wiemy: nauczyciel zadał sobie trud, by wygospodarować dla nas miejsce w swoim tygodniowym grafiku. Rozplanował dzień specjalnie w taki sposób, aby móc dojechać do lokalizacji zajęć. Kiedy regularnie spotykamy się z nauczycielem, w pewnym sensie realizujemy wspólny projekt. Bierzemy na siebie odpowiedzialność. Może to bardzo skutecznie pomagać w przezwyciężaniu dołków motywacji.

 

Oprócz popełniania błędów w obecności żywej osoby oraz kwestii umawiania się, chciałbym wspomnieć o trzecim rodzaju konstruktywnej presji. Wiąże się on z pewnym osiągnięciem kulturowym, które przez jednych wśród nas jest niesłusznie potępiane, przez innych zaś (zwłaszcza nauczycieli) wysoko cenione: ... praca domowa.

 

Praca domowa może tworzyć konstruktywną presję, która jest absolutnie korzystna dla procesu uczenia się. Problem jest dobrze znany: w niektóre dni mamy ogromną ochotę na dalsze rozwijanie swoich umiejętności językowych, a w inne trudno nam się zmobilizować. Gdy brakuje nam motywacji, na wagę złota może być, jeśli odrabianie zaleglości w nauce ma charakter „pracy domowej“ – czyli pracy, która została nam przez kogoś innego zadana lub którą z lektorem uzgodniliśmy. W obu przypadkach zawarty został swoisty pakt.

 

Załóżmy, że Twoja lista to-do brzmi po prostu: „Naucz się niemieckiego“. A teraz, dla porównania, wyobraź sobie, jak cudownie wpłynęłaby na Twoją rutynę uczenia się dość gęsta sekwencja „lekcja“–„praca domowa“–„lekcja“–„praca domowa“ w Twoim miesięcznym kalendarzu. Dla niektórych z nas może to brzmieć męcząco, ale twierdzę, że jeśli chcemy przemówić w języku obcym w rozsądnym czasie, taka struktura jest bardzo wydajna. A co by było, gdyby te „lekcje“, które pojawiają się w twoim kalendarzu, odbywały się z „nauczycielem AI“ – czy naprawdę pojawiałbyś się na każdym spotkaniu? Czy miałbyś wystarczająco dużo szacunku dla „nauczyciela AI“ i jego planów na dany dzień?

 

W tym miejscu chciałbym jeszcze raz wyraźnie zaznaczyć, że pisząc o zadaniach domowych, nie mam oczywiście na myśli wskrzeszenia starej praktyki szkolnej, w ramach której uczniowie byli krytykowani nie wiadomo jak, jeśli nie wywiązywali się ze swoich obowiązków. „Instytucję pracy domowej“ można potraktować z dużą dozą ironii i przymrużeniem oka – jako rodzaj zabawy. Nie umniejsza to jednak skuteczności tego starego, dobrego rytuału.

 

Podsumowując, w tej sekcji oferuję małą obiekcję wobec powszechnego credo „bezstresowego uczenia się“. Oczywiście, zbyt duży stres utrudnia proces nauki – ale nie należy też traktować filozofii, że stres jest naszym wrogiem, zbyt dosłownie.

 

***

 

Rozwinąłem w tym artykule, że żywy nauczyciel służy jako doskonały meta-zasób, rozumie twoje błędy językowe jak nikt inny, a jako realny człowiek sprzyja powstawaniu eustresu społecznego. Z pewnością istnieją jeszcze inne powody, dla których warto uczyć się języka z nauczycielem ludzkim, nawet w dzisiejszym świecie „nieograniczonych możliwości technicznych“. Weźmy na przykład pod uwagę, że w przypadku „nauczyciela AI” zawsze będzie istniała pewna niepewność co do tego, czy prawdziwi native speakerzy języka, którego się uczymy, rzeczywiście nas zrozumieją. A odwrotnie – zyskujemy ogromną pewność siebie z językiem obcym, gdy nauczyciel z krwi i kości nadąży za tym, co w tym języku opowiadamy.

 

***

 

Jeśli zainteresował Cię argument nt. naszych błędów-pomyleń, polecam Ci mój tekst o tym, jak życie w Polsce – życie otoczone językiem polskim – wpływa na moją pracę. Znajdziesz go tutaj.

Argument w kwestii eustresu jest dosyć psychologiczny. O mnie jako lektorze-psychologu czytaj tutaj.

Prawdopodobnie znasz już dobrodziejstwa płynące z nauki języków obcych. Języki otwierają przed nami nowe możliwości – w pracy, w podróży, w miłości. Kiedy uczymy się nowego języka, nagle mamy do dyspozycji zupełnie nowy kosmos. Góry obcojęzycznych informacji w sieci nagle stają się zrozumiałe, przyjaźnie z obcokrajowcami są znacznie łatwiejsze do nawiązania, a podróżując lub wyjeżdżając, możemy teraz odnaleźć się w obcym wcześniej kraju. Nie zapominajmy też o radości wślizgnięcia się w nową skórę. Bowiem wraz z innym językiem zawsze zmieniamy całą swoją ekspresję. Jak małe dziecko możemy cieszyć się faktem, że nagle własnymi ustami i głosem potrafimy wydawać całkowicie obce dźwięki, które brzmią jak nieodgadniony kod dla naszych starych znajomych – czysta przyjemność!

Nauka językowa z żywym lektorem ma ogromne zalety w porównaniu do nauki z aplikacjami czy lektorami AI.
15 kwietnia 2024

Dlaczego (nadal) warto uczyć się z lektorem człowiekiem?

Nauka języka znacznie poszerza osobiste horyzonty. Jest ona jednak również wymagającym procesem. Rynek aplikacji do nauki języków obcych stale się rozwija, a ostatnio pojawili się nawet „lektorzy AI“. Pomimo całego postępu technologicznego, dlaczego nadal warto uczyć się języka obcego z (żywym) nauczycielem? Ja powiem tak: nawet jeśli podchodzimy do kwestii nauki nowego języka z wyrachowaniem – a nie sercem – to stary model „nauczyciel i uczeń“ wciąż jest bardzo obiecujący. Nauka z nauczycielem jest po prostu efektywna. Istnieją ku temu co najmniej trzy mocne powody, które przedstawiam w tym artykule.

Kontakt

 

Benjamin Jurgasz
+48 516 716 656

kontakt@benjaminjurgasz.pl